NIKT NIE ŻYJE WIECZNIE
Trzy dni. Właśnie tyle czasu potrzebowano by pochować wszystkich zmarłych oraz by przywrócić Miasto Aniołów do stanu sprzed bitwy. Niewiele osób zginęło w czasie pojedynku z Wyklętymi, jednak każdego Anioła pożegnano tak jak na to zasługiwał. Walkę oczywiście wygrało dobro, gdyż w momencie gdy Harry zabił Louisa – ostatniego przywódcę zwolenników zła – ci co byli jeszcze żywi, uciekli.
Leżąca na dwuosobowym łóżku Amanda pustym i niczego niewyrażającym wzrokiem przyglądała się sufitowi na którym to namalowany był fragment jednej z bitw. Nienawidziła na niego patrzyć, gdyż od razu przypominały jej się momenty, gdy walczyła z Masonem, Zaynem oraz Louisem. Z powodu tego wspomnienia siedemnastolatka spojrzała na lewe ramię, gdzie znajdowała się mała okrągła blizna po pocisku, który przeleciał na wylot. Dzięki szybkiej regeneracji jaką miały Anioły wszystkie jej rany zagoiły się i oprócz tego niewielkiego śladu nic nie wskazywało na to by brała udział w walce.
Amanda głośno westchnęła uświadamiając sobie, że dzisiejszego wieczoru odbywa się wielki bal, który uczcić ma zwycięstwo Aniołów. Nastolatka nie chciała na niego iść, gdyż wiedziała, że wszyscy będą zainteresowani nią oraz jej siostrą, które po bitwie uważane były przez ludzi za wspaniałe bohaterki. Żadna z nich jednak się tak nie czuła, ponieważ obie robiły wszystko by uratować ważne dla nich osoby i Amy sądziła, że każdy postąpiłby tak na ich miejscu. Jedynym plusem tego wszystkiego była świadomość, że miło spędzi czas ze swoim wujkiem i najlepszymi przyjaciółmi. Niestety wiedziała też, że zobaczy tam Harry’ego, którego od bitwy starała się unikać. Śmierć Nialla spowodowała, że Amanda przez cały ten czas rozmyślała o jej relacjach ze Stylesem oraz o tym, czy wciąż chce żyć w Mieście Aniołów i dzisiejszego dnia postawiła, że opuści to miejsce.
W progu drzwi prowadzących do jej sypialni nagle pojawił się brązowowłosy dziewiętnastolatek, który lekko uśmiechnął się do Amandy, przy tym ukazując dwa słodkie dołeczki.
-Przeszkadzam?
-Tak – odpowiedziała niechętnie.
Styles chcąc najwidoczniej porozmawiać z Amandą nie zważając na jej słowa zamknął drzwi i usiadł na łóżku, tuż obok niej.
-Jak się czujesz? – zapytał ją chłopak, przy tym wciąż na nią patrząc. Siedemnastolatka czując się niepewnie podniosła się z łóżka i podeszła do okna, przy tym unosząc ramionami, nie wiedząc co dokładnie ma mu powiedzieć.
-Bywało lepiej – dodała nagle. – A jak twoja rana? – spytała, pamiętając o tym, że na jej oczach Zayn w brutalny sposób zaatakował brzuch Harry’ego. Mimo tej niejednoznacznej relacji ze Stylesem wciąż martwiła się czy wszystko z nim w porządku.
-Rana na brzuchu już całkowicie się zagoiła.
Między dwójką nastolatków nastała niezręczna cisza, której Amanda nie zamierzała zakończyć. Wydawało jej się, że nie powinna teraz poruszać z Harry’m rozmowy na temat zakończenia ich relacji. Mimo, że oboje byli sobie przeznaczeni i Amy zależało na Stylesie, to wiedziała, że jeśli chce spróbować żyć jak normalna nastolatka musi przestać sięz nim kontaktować. Tak było lepiej dla niej, a także jej przyjaciela – Alexa.
-Czemu mnie unikasz Amando? – zapytał nagle Harry. – Amando, odpowiedz na moje pytanie – dodał poważnym tonem, gdy dziewczyna przez cały czas milczała.
Collins odwróciła się w stronę dziewiętnastolatka i zobaczyła w szafirowych oczach Stylesa smutek. Zrobiło jej się go szkoda, ponieważ kilka dni temu zginął jego najlepszy przyjaciel Niall, którego ciało w dziwny sposób zniknęło, a teraz ona miała mu złamać serce.
-Myślę, że doskonale zdajesz sobie sprawę dlaczego cię unikam! – zaczęła krzyczeć dziewczyna, czując przy tym jak do oczu napływają jej łzy. – Wszystko mnie przerasta, Harry. Te bitwy, to, że jestem Archaniołem, że potrafię czytać w myślach, to nie dla mnie. Na dodatek dowiaduję się, że jesteśmy sobie niby przeznaczeni, i że to właśnie ty zabiłeś moich rodziców, których ja na dodatek nigdy nie znałam. Zrozum, że to nie jest dla mnie. Ja… Ja się z tego wypisuje. Nie chcę martwić się o to czy mój chłopak zginie w czasie wojny, wolę zastanawiać się nad tym czy uda mi się zaliczyć sprawdzian z chemii lub w co ubrać się na szkolny bal. Ten świat nie jest dla mnie… Ty nie jesteś dla mnie – dodała czując jak po policzku spływa jedna łza, której niestety nie udało się powstrzymać.
Harry w szybkim tempie pojawił się przy siedemnastolatce i w troskliwy sposób chciał dotknąć dłonią jej policzka, jednak nastolatka pośpiesznie zareagowała i odwróciła wzrok.
-Co masz namyśli, Amando? – spytał Styles nie spuszczając wzroku z brązowowłosej dziewczyny.
-To koniec Harry. Po balu wraz z Alexem opuszczam Miasto Aniołów. I mam nadzieję, że Alison pojedzie z nami, bo przecież po stracie Nialla nic jej tu nie trzyma.
-Pojadę z wami, będę was chronił – mówił pośpiesznie Harry, nie dopuszczając do siebie myśli, że straci Amandę.
-Nie Harry – stwierdziła stanowczo. – Zrozum, że nie chcę cię w moim życiu. Chcę być normalną siedemnastolatką, która chodzi do szkoły, ma najlepszych przyjaciół i stara się zdać do następnej klasy. A ty mi tego nie ułatwiasz. Nie kocham cię, a to, że jesteśmy sobie niby Przeznaczeni nie spowoduje, że z tobą będę.
Amy dostrzegła w szafirowych oczach Harry’ego łzy, przez co sumienie zaczęło ją zżerać, gdyż doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że okłamuje Stylesa. Zależało jej na nim jednak nie mogła żyć w taki sposób. Ten magiczny świat i to kim ona jest po prostu ją przerażało.
-Mówisz poważnie? – zapytał z niedowierzeniem Styles.
-Tak. – Amanda kiwnęła potwierdzająco głową przy tym zagryzając wargę, starając się nie wybuchnąć płaczem oraz stłumić swoje emocje by Harry przypadkiem dzięki Przeznaczeniu nic nie poczuł.
Dziewiętnastolatek nic nie odpowiedział, tylko pośpiesznie opuścił pomieszczenie przy tym z całej siły trzaskając drzwiami.
Gdy Collins usłyszała huk, nie potrafiła dłużej powstrzymać swoich emocji i zaczęła płakać. Amanda zdawała sobie sprawę z tego, że postępuje poniekąd samolubnie ale w tym wszystkim nie chodziło tylko o nią. Martwiła się także o Alexa, który nigdy nie dopuściłby do tego by została ona w Mieście Aniołów bez niego.
***
Ciepłe i słoneczne popołudnie Alison postanowiła spędzić na oddalonym niedaleko zamku, cmentarzu. Można pomyśleć, że to miejsce nie należy do najprzyjemniejszych, jednak tylko tam siedemnastolatka mogła pobyć sama. Nikt co chwilę nie pytał jej jak się czuje, czy wszystko w porządku i jak to wszystko znosi. Te pytania mocno ją denerwowały i dlatego swój wolny czas spędzała na cmentarzu.
Siedząc na małej drewnianej ławeczce, Ali obojętnym wzrokiem przyglądała się marmurowym nagrobkom, na których znajdowały się zdjęcia zmarłych osób. Od momentu gdy się przebudziła przychodziła na to miejsce każdego dnia, lecz wciąż w jej oczach pojawiały się łzy, gdy patrzyła na fotografię swoich rodziców, zabitego w walce Lucasa oraz Lily. Nim Alison się zorientowała, po jej obolałym policzku spłynęła pojedyncza łza, którą otarła wierzchem dłoni. Wspomnienia bitwy powodowały u niej także gęsią skórkę oraz nieprzyjemne dreszcze.
Z rozmyśleń o tej okropnej walce wyrwał ją głos należący do Jamiego, który pojawił się niewiadomo skąd.
-Ty i Amanda jesteście strasznie podobne do rodziców. Kiedy Lily zobaczyła was pierwszy raz od razu wiedziała, że ty jesteś taka jak Aurora, a twoja siostra jak Christopher. Wielka szkoda, że nie miałyście możliwości by ich poznać – dodał siadając obok siedemnastolatki i swój wzrok skupiając na nagrobku należącym do jego byłej dziewczyny. Ali zauważyła, że jego niebiesko-szare tęczówki zaszkliły się i nie zdziwiła się gdy po jego policzku spłynęła jedna zabłąkana łza. Doskonale rozumiała jak Jamie się czuł, ponieważ ona także straciła osobę, która była jej Przeznaczona.
-Tak mi przykro, Jamie – zaczęła, dotykając w przyjacielskim geście jego ramienia. Dwudziestoczteroletni mężczyzna ukrył twarz w swoich chudych palcach i starając się zachować spokojny głos, powiedział:
-Gdyby nie Mason, Lily i reszta by żyli. To on siedemnaście lat temu wpuścił Wyklętych do naszego miasta i teraz zrobił to samo. Przez tego dupka zginęli ludzie. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że moja mała Lily spodziewała się dziecka. – Słowa Jamiego spowodowały, że Murray z trudem mogła zamknąć buzię. Była w wielkim szoku i nie wiedziała w jaki sposób może pocieszyć blondyna. – Kiedy została zabita nie było mnie przy niej. Walczyłem z Wyklętym, gdy naglę poczułem ból, a w głowie zobaczyłem jak Lily spogląda na swój test ciążowy, który wyszedł pozytywnie. Najprawdopodobniej chciała nas o tym poinformować na kolacji, ale jej się nie udało.
Jamie głośno westchnął próbując w ten sposób uspokoić swoje nerwy. Był załamany i Ali uważała, że miał prawo by wyrazić swój smutek. Sama siedemnastolatka w momencie, gdy jej chłopak zmarł, była wstanie zrobić wszystko by znowu go zobaczyć.
-A ty, jak się trzy… - zaczął, lecz Alison pośpiesznie mu przerwała.
-Nic nie mów. Każdy tylko pyta o to jak się czuję i czy wszystko ze mną w porządku. Tak, wszystko ze mną w porządku, po prostu nie jestem przyzwyczajona do tego, że tyle ludzi ginie – odparła lekko sfrustrowana przy tym przewracając oczami.
-Jego ciała wciąż nie odnaleziono?
Z mocno bijącym sercem Alison spuściła wzrok i w nerwowy sposób bawiąc się palcami, smutno odpowiedziała:
-Niestety nie. Ale poszukiwania wciąż trwają.
-Jak to wszystko jest w ogóle możliwe? – spytał z lekką drwiną, swoimi niebiesko-szarymi tęczówkami spoglądając na siedemnastoletnią dziewczynę, która tylko wzruszyła ramionami. – Kto i dla jakiego celu zabrał ciało nieżyjącego Nialla i Louisa? Co oni chcą z nimi zrobić?
Alison głośno westchnęła wciąż nie mogąc zrozumieć tego wszystkiego. Po tym jak Harry i reszta zabrali ją do skrzydła szpitalnego wszystko pamiętała jak przez mgłę. Leżała na jednym z łóżek i jakieś kobiety opatrywały jej nogę, dezynfekowały skaleczony policzek, z którego pozbyły się szkła, a także zajęły się jej rozbitą głową. Obok niej na krzesłach siedziała jej siostra oraz Alex, którym także udzielano pomocy. W tym samym czasie Harry wraz z kilkoma innymi Aniołami poszli po nieżyjącego Nialla by kilka dni później odprawić mu należyty pogrzeb. Zapłakana Alison cały czas patrzyła w stronę ogromnych drzwi czekając aż ich próg przekroczy Harry z ciałem jej nieżyjącego chłopaka, jednak gdy z trudem dostrzegła Stylesa usłyszała jedynie jak on mówi „Nie ma ciał. Ktoś zabrał zwłoki Nialla i Louisa.”. Po tym Murray pochłonęła ciemność i kiedy w końcu się przebudziła pierwszą rzeczą o jaką spytała było to czy Horan żyje, co spowodowało, że każdy uważał, że najprawdopodobniej z powodu szoku niczego nie pamięta. Ona jednak doskonale pamiętała wydarzenia z bitwy, jednak coś mówiło jej, że Niall wciąż żyje i nie bez powodu jego ciało, a także Louisa zostało zabrane.
Rozmowę Ali i Jamiego przerwał ubrany w garnitur Jonathan, który poważnym wzrokiem spojrzał na swoją podopieczną i spytał:
-Alison, czy możemy porozmawiać?
Brązowowłosa dziewczyna nic nie odpowiedziała, tylko podniosła się z drewnianej ławeczki i zostawiając Jamiego samego ruszyła z Jonathanem powolnym krokiem w stronę zamku.
-O czym chciałeś porozmawiać? – spytała w momencie gdy opuścili teren cmentarza. Jej wujek ze skupieniem patrzył przed siebie, po czym z powagą powiedział:
-Chcę opowiedzieć ci jedną historię. Pewnie nikt ci wcześniej nie mówił, ale Hanna miała siostrę bliźniaczkę. Na dodatek Rebbeca była moim Przeznaczeniem. – Alison zdziwiona patrzyła na Jonathana, który wciąż zachowywał kamienny wyraz twarzy. – Była jednym z najpotężniejszych Archaniołów, gdyż potrafiła na jakiś czas pozbawić każdego wzroku lub słuchu, co bardzo utrudniało Wyklętym walki z nami, zwłaszcza, że jej moc z każdym rokiem rosła i z czasem potrafiła kontrolować ponad sto osób w tym samym momencie. Wszyscy się jej obawiali i każdy pragnął jej śmierci. Ponad sto lat temu często walczyliśmy z Wyklętymi i zawsze nasza taktyka polegała na tym by chronić Rebbecę, która osłabiała przeciwników a my ich zabijaliśmy. Jednak w czasie jednej z bitew nasz plan nieco się zmienił, gdyż musieliśmy ratować grupkę zaatakowanych dzieci. Lucas był cwany i wygadany, ale jego zdolności w walce były na słabym poziomie, więc w pewnym momencie musiałem go chronić, by zabrał dzieci w bezpieczne miejsce. W tym czasie jakiś Wyklęty wystrzelił w moim kierunku strzałę i gdyby nie Rebbeca, która osłoniła mnie własną piersią zginąłbym na miejscu. Niestety strzała przebiła jej serce i tak jak Niall była martwa. Jednak po jakimś czasie gdy wszyscy opłakiwaliśmy jej śmierć ona otworzyła oczy. Wyglądała tak jakby nic poważnego jej się nie stało, a my wszyscy byliśmy w olbrzymim szoku. Dopiero wieczorem poinformowało nas, że Przeznaczenie ma też swoje dziwne zasady, które sprawdziły się także w twoim przypadku.
-Co masz na myśli? – spytała ze zmarszczonymi brwiami Alison, nie rozumiejąc co wujek chce jej przekazać.
-W momencie gdy Rebbeca osłoniła mnie przed strzałą, dla mnie poświeciła swoje życie. Z Hanną długo rozmyślaliśmy na temat porwanego ciała Nialla i sądzimy, że zrobił to ktoś kto doskonale znał zasady Przeznaczenia. W czasie walki, kiedy Niall pchnął cię na ziemię przed tym jak Louis chciał przebić twoje serce, poświęcił swoje życie, w mgnieniu oka podejmując decyzję o tym, że twoje życie ważniejsze jest niż jego. W takich wyjątkowych przypadkach Przeznaczenie przywraca takie osoby do życia. Dlatego gdy się ocknęłaś pierwszą rzeczą o jaką spytałaś było to czy Niall żyje, gdyż czujesz, że on gdzieś tam jest. Jesteśmy pewni, że został on zabrany przez Wyklętych, jednak wciąż zastanawiamy się czy Louis przeżył, bo przecież po co by im było martwe ciało.
Alison z trudem mogła zrozumieć co mówi do niej Jonathan. Wszystko starała się złożyć w jedną całość, jednak to wszystko wydawało jej się wręcz niemożliwe. Niall najprawdopodobniej żył, osoba na której jej teraz najbardziej zależało gdzieś tam teraz była. Ale właśnie, najważniejszym pytaniem było to, gdzie znajdował się Niall i po co był on potrzebny Wyklętym. Alison wiedziała teraz tylko jedno – musi znaleźć Horana i dopóki go nie odnajdzie, nie przestanie szukać.
-Pomożesz mi go odnaleźć, prawda? – spytała pełna nadziei, zatrzymując się w połowie drogi. Zdawała ona sobie sprawę z tego, że bez pomocy Jonathana w ogóle nie udałoby się jej odnaleźć Nialla.
Wysoki, niebieskooki mężczyzna także się zatrzymał i lekko uśmiechnął się do swojej podopiecznej, po czym odpowiedział:
-Oczywiście, że tak, Alison. Za dużo wycierpiałaś przez te siedemnaście lat i jeśli właśnie on ma sprawić, że będziesz szczęśliwa, to zrobię wszystko co w mojej mocy by go odnaleźć.
-Dziękuję – odparła lekko uszczęśliwiona, zbliżając się do Jonathana. – Co się stało z Rebbecą? – zapytała niepewnie, kątem oka spoglądając na wujka.
-Była zagrożeniem dla Wyklętych, więc do jej ulubionego białego wina, które piła tylko ona ktoś wsypał truciznę. Po obecnych wydarzeniach domyślamy się, że była to najprawdopodobniej sprawka Masona. – Alison zauważyła, że przez sekundę na twarzy Jonathana pojawił się smutek, jednak on pośpiesznie przywrócił swój kamienny wyraz twarzy.
Murray zaczęła zastanawiać się nad tym ile tak naprawdę lat ma jej wujek oraz reszta Archaniołów, lecz postanowiła swoje przemyślenia zachować dla siebie, gdyż uważała, że rozmawianie na ten temat w tym momencie byłoby najprawdopodobniej nieodpowiednie.
***
Znajdując się w sypialni należącej do Alison, siedemnastolatka ze smutkiem w oczach patrzyły na czarnowłosego chłopaka - którego oko po bitwie było jeszcze sine – a także na swoją siostrę, która była przygnębiona. Wszyscy siedzieli w milczeniu, gdyż Murray poinformowała Amy i Alexa, że podjęła decyzję i nie zamierza wraz z nimi następnego dnia opuścić Miasta Aniołów, gdyż wraz z Harry’m, który także wiedział już o tym, że Niall najprawdopodobniej żyje chce go odnaleźć.
-Jak mam wszystkim wytłumaczyć, że cię nie ma? – zapytała Amanda podkulając nogi i ze skupieniem patrząc na Alison. Obie wiedziały, że będzie im bez siebie ciężko, gdyż od dziecka wszystko zawsze robiły razem, ale w końcu musiał nadejść moment, w którym ich drogi się rozejdą. To, że były siostrami nie oznaczało, że już do końca życia będą zawsze razem.
-Oficjalna wersja jest taka, że musiałam przeprowadzić się pośpiesznie z rodziną do Londynu, z powodu jakiś wydarzeń o których wiem tylko ja. Jonathan jutro wraz z wami wróci do Los Angeles i załatwi wszystko w związku ze szkołą – odparła w nerwowy sposób bawiąc się swoimi dłońmi. Nigdy nie sądziła, że to wszystko potoczy się właśnie w taki sposób.
-Nie chcę byś odchodziła. Nie możesz jechać z nami? – spytała słabo Amanda, ze łzami w oczach spoglądając na Muray.
-Kocham go Amanda – odpowiedziała spoglądając prosto w jej brązowe oczy. – On gdzieś tam jest, może potrzebować moje pomocy, więc nie mogę go tak zostawić. To ty zastanów się czy na pewno chcesz zostawić Harry’ego.
-Nie kocham go – odparła stanowczo. Alison jednak wiedziała, że jej siostra okłamuje samą siebie.
***
Ubrana w obcisłą, beżową sukienkę, która zakrywała jej bliznę na udzie, Murray znajdowała się w ogromnym i bardzo ozdobnym pomieszczeniu, w którym było wiele osób ubranych w eleganckie stroje. Kobiety miały na sobie długie, proste suknie, o różnych krojach i kolorach, zaś mężczyźni przyodziani byli w garnitury lub zwykłe koszule i obcisłe spodnie.
Ali z powodu powracającego czasami bólu w koślawy sposób tańczyła do wolnej piosenki wraz ze swoim przyjacielem, który szaro-zielonymi tęczówkami z zaciekawieniem się jej przyglądał.
-Nie wieżę, że ten skurwiel ci to zrobił – oznajmił dotykając delikatnie kciukiem wciąż podpuchnięte miejsce, tuż po prawym okiem. Mimo iż Anioły miały możliwość szybkiego wyleczenia się jej organizm wciąż był zbyt słaby by tak szybko pozbyć się śladów po bitwie.
Nastolatka poczuła pod okiem lekki ból, co zauważył Alex i szybko opuścił dłoń, kładąc ją na jej tali.
-Ważne, że zbyt wiele osób nie zginęło – odpowiedziała myśląc o Lily, Lucasie i Niallu, który możliwe, że cudem powrócił do życia.
Spoglądając na bok siedemnastolatka zauważyła Amandę, która uśmiechnięta od ucha do ucha rozmawiała z siedzącym na ozdobnym krześle Jonathanem. Po chwili obok nich pojawił się wysoki nastolatek z burzą kasztanowych loków, który spowodował, że ubrana w białą sukienkę Amy od razu posmutniała. Przez moment rozmawiali we trójkę, po czym Collins nic nie mówiąc opuściła sale bankietową. Po chwili Harry ruszył w jej ślady, chcąc z nią najprawdopodobniej porozmawiać.
-Będziesz się czasem do nas odzywać? – spytał Alex wyrywając Alison z rozmyśleń.
-Oczywiście, że tak! Będziecie mieć cotygodniowy raport dotyczący poszukiwań Nialla – dodała mając nadzieję, że te „cotygodniowe raporty” zakończą się na jednym tygodniu. Nastolatka nie potrafiła wyobrazić sobie, że miałaby poszukiwać Nialla dłużej niż siedem dni.
-Mam nadzieję, że szybko go odnajdziesz.
-Też mam taką nadzieję – odparła nieco smutna, przy tym wtulając się w swojego przyjaciela. – Pamiętasz noc, po tym jak ktoś zaatakował nas w Cherrybomb? – spytała Ali, a Alex potwierdzająco kiwnął głową. – Spałam wtedy na kanapie i śnił mi się ten bal. Wszystko było praktycznie takie same, ale w pewnym momencie do tańca poprosił mnie Niall. Byliśmy szczęśliwi, żartowaliśmy o tym, że przeżył, a teraz… teraz go przy mnie nie ma – dodała łamiącym się głosem czując, że zaraz się rozpłacze.
-Wszystko się jakoś ułoży – powiedział Stonem w przyjacielskim geście głaszcząc ją po włosach. – Wiem, że się odnajdziecie i to wasze dziwne Przeznaczenie na pewno jakoś pomoże.
Słowa najlepszego przyjaciela spowodowały, że Alison zaczynała wierzyć iż uda jej się odnaleźć Nialla.
-Będę za tobą tęsknić, Alex – odparła nastolatka spoglądając w niebiesko-szare oczy czarnowłosego chłopaka, który z powodu tych słów szeroko się uśmiechnął.
-Oczywiście, że będziesz za mną tęsknić – odpowiedział lekko się śmiejąc. – Jestem przecież taki boski.
-Oczywiście, że tak.
W głosie Alison można było wyczuć sarkazm i właśnie dzięki takim sytuacją dwójka przyjaciół w jak najlepszy sposób zapamięta wspólne chwile.
***
Gdy tylko Amanda opuściła sale bankietową pośpiesznie ruszyła w kierunku swojej sypialni, mając przy tym nadzieję, że Harry nie postanowi pójść za nią. Wiedziała, że kolejna rozmowa z nim byłaby dla niej zbyt ciężka więc w jak najlepszy sposób starała się jej uniknąć. Niestety nim się spostrzegła brunet stał już przy niej. Swoim ciałem przygniatał ją do ściany, w ten sposób nie pozwalając jej odejść ani na krok.
-Dlaczego zachowujesz się jak dziecko? – spytał niezadowolony przy tym nie spuszczając z niej wzroku.
-To ty właśnie przygniatasz mnie do ściany, więc to raczej nie ja zachowuje się jak dziecko, Harry. Ty po prostu nie potrafisz odpuścić.
-Masz rację Amando, nie potrafię odpuścić. A wiesz dlaczego? – spytał, a ona jedynie wzruszyła ramionami. – Jedenaście lat chciałem cię poznać i gdy w końcu mi się udało i myślałem, że wszystko będzie w porządku to ty nagle mnie odtrącasz i mówisz, że mnie nie kochasz. Oboje prawie straciliśmy życie, mój najlepszy przyjaciel najprawdopodobniej został porwany, a ty chcesz mnie tak po prostu zostawić.
-Harry, ja.. – zaczęła Amanda, lecz chłopak szybko jej przerwał.
-Daj mi dokończyć. Wiem, że chcesz żyć normalnie, bez tego wszystkiego. I jeśli byś chciała mógłbym z tego zrezygnować, mimo że tylko w tym jestem dobry. Ale to ty jesteś moją słabością, pierdolonym słabym punktem dla którego mógłbym zrezygnować ze wszystkiego. Tylko ty się liczysz, zawsze tylko ty się liczyłaś i nikt więcej. Jesteś najlepszą rzeczą jaka spotkała mnie w ciągu całego życia. I myśl, że przy tobie zawsze będzie Alex powoduje, że zaczynam wariować. Nie jestem zazdrosny o to, że spędzasz i spędzisz z nim tyle czasu, po prostu boje się, że przez niego stracę najważniejszą osobę w moim życiu. Nie mam zamiaru przepraszać cię za to, że cię kocham…
-To nie miłość Harry, to tylko głupie przekonanie, że istnieje coś takiego jak Przeznaczenie. – W połowie zdania przerwała mu Amanda, która w oczach miała łzy z powodu pięknych słów Harry’ego.
-Kłamiesz. Wiem, że to robisz, bo właśnie tak działa Przeznaczenie. I właśnie dzięki niemu wiem, że chcesz mnie teraz pocałować – dodał ze złośliwym uśmieszkiem.
-Nie prawda – odpowiedziała oburzona czując w brzuchu mocny ucisk spowodowany tym co teraz czuła. Chciała wtulić się w pierś Harry’ego, a nawet go pocałować. Wiedziała jednak, że jeśli to zrobi zrezygnuje z wyjazdu, a tego nie mogła zrobić.
-Prawda.
Wyszeptał jej do ucha zachrypniętym głosem, przy tym nosem wodząc po jej żuchwie, w ten sposób powodując u niej dreszcze. Nim się spostrzegła Harry zaczął ją całować i mimo starań nie potrafiła mu się oprzeć i wplotła dłonie w kasztanowe loki Harry’ego, przy tym stając na palcach by móc bardziej zasmakować ust dziewiętnastolatka.
-Nie ważne co powiesz i zrobisz Amando i tak będę cię kochać – wyszeptał lekko zadyszany patrząc szafirowymi tęczówkami prosto w jej oczy. – Jesteś najważniejszą osobą w moim życiu i nigdy z ciebie nie zrezygnuje.
Po tych słowach jak gdyby nigdy nic wrócił do sali bankietowej, powodując, że w głowie Amandy nastał mętlik. Kochała Harry’ego, ale nie mogła zostać w Mieście Aniołów. Wciąż po nocach śniło jej się jak Zayn ją atakuje, jak zabija Masona i jak zapłakana i mocno ranna Alison wtula się w nieżyjącego Nialla. Te koszmary miała każdego wieczoru i miała nadzieję, że gdy opuści to miejsce wszystko minie. Amy wiedziała, że przez swoje samolubstwo rani Harry’ego, ale nie mogła pozwolić by te sny niszczyły ją od środka.
***
Około godziny drugiej nad ranem, gdy bal już się kończył Alison powolnym krokiem ruszyła w stronę swojej sypialni, która już do końca życia miała należeć właśnie do niej. Idąc nastolatka rozmyślała o tym, że właśnie w tym momencie towarzyszyć mógł jej Horan, który zapewne jak zwykle zachowywałby się jak pewny siebie i bardzo sarkastyczny dupek. Murray bardzo brakowało bliskości Nialla i nie wyobrażała sobie jak mogłaby wytrzymać bez niego niekreślony okres czasu.
W momencie gdy Alison przekroczyła próg sypialni wszystko wydawało jej się porządku, jednak jej uwagę skupiło duże otwarte okno. Brunetka nie przypominała sobie by przed wyjściem je otwierała, jednak nie zawracała sobie tym głowy i pośpiesznie je zamknęła, po czym zabierając swoją piżamę ruszyła do łazienki gdzie zaczęła się szykować do snu.
Ubrana w krótkie różowe spodenki od piżamy i tego samego koloru koszulkę z zaciekawieniem przyglądała się spuchniętemu oku. Nastolatka miała nadzieje, że opuchlizna niedługo zniknie, gdyż zawsze gdy na nią patrzyła przypominała jej się okrutna walka z Louisem oraz śmierć Nialla.
Alison głośno westchnęła starając się dłużej o tym nie rozmyślać i w pośpiechu opuściła łazienkę. Wchodząc do sypialni poczuła nieprzyjemny chłód, który spowodowany był tym, że duże okno z witrażem znowu było otwarte. Lekko przerażona nastolatka ponownie je zamknęła i gdy spojrzała na łóżko zauważyła na nim długą czerwoną różę i złożoną karteczkę na której napisane było jej imię.
Z niepokojem rozejrzała się po sypialni bojąc się, że ktoś może znajdować się w jej najciemniejszych zakamarkach. Dziewczyna domyślała się od kogo to może być wiadomość, gdyż charakter pisma wydawał się jej znajomy. Z trzęsącymi się dłońmi sięgnęła po kartkę i ze łzami w oczach zaczęła czytać wiadomość.
„To jeszcze nie koniec.
Louis & Niall”
KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ
Nawet nie wiem ile miesięcy minęło odkąd pojawił się tutaj ostatni rozdział, jednak z radością muszę się przyznać, że od dawna chciałam napisać to alternatywne zakończenie.
Ta wersja wydarzeń powoduje, że powstanie DRUGA CZĘŚĆ SECRETS OF HUMAN:POWRÓT.
Mam nadzieję, że nazwa wam się podoba, ale jeśli macie pomysł jak mogę nazwać drugą część proszę piszcie w komentarzach :)
Niedługo pojawi się także nowa zakładka z nowymi bohaterami oraz opis z fabułą drugiej części.
Zachęcam do komentowania i przypominania ludziom o tym blogu, gdyż byłoby mi bardzo miło gdybyście komentowali rozdziały!
Pozdrawiam, Alison :)
ps. zapraszam na mojego drugiego bloga---> http://fanfiction-promise.blogspot.com/
ps2. wygląd bloga z czasem powinien się zmienić, ponieważ czekam na szablon :)
O mój.. Kocham to!
OdpowiedzUsuńAle jak to? 'Louis&Niall'? Razem? Jak kumple? Że co?
Ja chcę, żeby już byli razem! I cieszę się, że następuje wielki powrót, bo to jedno z moich ulubionych opowiadań!
Love xoxo
Niall's wife :)
Kocham to. Ja już chcę drugą część. x
OdpowiedzUsuńEeee... podoba mi się, lecz to się robi dziwne.
OdpowiedzUsuń„To jeszcze nie koniec.
Louis & Niall” - Louis i Niall?
Ale, że jak?
Czekam :)
nie chcę niczego zdradzać, ale jak widać Niall nie zawsze należał do tych dobrych...
Usuńmusicie czekać na pierwszy rozdział, drugiej części by poznać o co mniej więcej w tym wszystkim chodzi :)
pozdrawiam, Alison :)
Trzęsę się. To dziwne.
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się dalszych rozdziałów.
Napisałabym więcej, ale trzęsę się więc przepraszam.
Za dużo emocji.
aaaaaaaa
Genialny, warto było czekać :)
OdpowiedzUsuńale jazda byłam pewna, że to już koniec, a tu taka niespodzianka już sie nie mogę doczekać uwielbiam tego bloga!!
OdpowiedzUsuńo mój boże!! nie spodziewałam się że możecie tu wrócić z kontynuacją. to jest niesamowite! trochę gorzej z faktem, że muszę wykasować sobie z głowy to poprzednie zakończenie, bo ta sytuacja z balem i snem Alison mi się teraz nie klei.
OdpowiedzUsuńale powinnam przywykąnć do nowej wersji, ponieważ mamy tu nową tajemnicę z jeszcze mroczniejszej przeszłości Niall'a. zastanawia mnie tylko jak Louis mógł przeżyć. naprawdę nie mam pomysłu. ale w sumie Tomlinson to mój ulubiony zły charakter, więc może być ciekawie.
bardzo się cieszę, że będzie ta druga część!! to opowiadanie zasługuje na nią! :)
Zajebiście że postanawialas wrócić ;) tylko mam pytanie, teraz ty tylko prowadzisz tego bloga? Bo Amanda się nie podpisała ani nic. ..
OdpowiedzUsuńNIALL DUPEK PRZESZEDŁ NA ZŁĄ STRONĘ MOCY DKDNDJDNDN
tak, tylko ja prowadzę to opowiadanie, Amy nawet chyba nie wie o tym, że je wznowiłam :) już dawno przestała interesować się moimi opowiadaniami :)
UsuńBardzo się cieszę, że będzie druga część :D "Niall & Louis" .. mam dziwne odczucia co do tego, ale nie będę narzekać, tylko czekam z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńTAK, TAK, TAK!!! Boże, dziękuję!!! Dziękuję, że będziesz/będziecie (nie wiem, jak sprawa wygląda) to kontynuować. Podpis jest cholernie intrygujący... Czekam z niecierpliwością!!!
OdpowiedzUsuńpod jednym z komentarzy napisałam, że niestety sama prowadzę to opowiadanie :(
Usuńpozdrawiam, Alison :)
nie dodał mi sie komentarz 👌
OdpowiedzUsuńz tym opowiadaniem mam wiele, wiele wspomnień, z okresem w którym było publikowane, więc bardzo sie ciesze z drugiej części.
wyczekuje pierwszego rozdziału i mam kilka teorii, dotyczących louis'a i niall'a.
@staphxleigh
Nawet nie wiesz jak bardzo bardzo bardzo się cieszę! :o Moje ulubione opowiadanie wraca ♥ Będę czekać na rozdziały z zapartym tchem! Mam nadzieję tylko że dotrwasz do końca. Nawet jeśli byś miała dodawać rozdziały przez parę lat i dopiero wtedy zakończyć bloga, ale błagam nie zawieszaj go nigdy przenigdy!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na pierwszy rozdział drugiej części!
Ruby xoxo
Amy: Nie sądzisz że głupio się zachowujesz? Znalazłaś miłość ale od niej uciekasz a Ali cierpi bo jej ukochany zniknął. Patrząc na nią powinnaś zrozumieć że nie doceniasz tego co masz.
OdpowiedzUsuńNiall: Gdzie do licha jesteś?!
Lou: Jak to możliwe że żyjesz?
Harry: Spodziewałeś się takiego obrotu sytuacji z Amy. Przed i podczas walki wyglądaliście na prawdziwie zakochanych a teraz Amanda Cię zostawia.
Kiedy pojawi się część druga?
OdpowiedzUsuńRozdzial jest po prostu zajebisty czytam go po raz 10000000... gratuluje talentu kocham cie i pozdrawiam a i korzystajac z okazji wpadniesz ? Z gory dzieki bo to dla mnie bardzo wazne
OdpowiedzUsuńhttp://rose-abducted.blogspot.com/?m=1
" Rose . Zwykła nastolatka pochodząca z dobrego domu , zostaje porwana przez Nialla , który chce wstąpić do gangu .
Czy tata , który jest detektywem odnajdzie ukochaną córkę ? Czy spotkanie z przywódcą Harrym zmieni jej życie ? Czy jej urok osobisty i specyficzny charakter pomoże jej przetrwać ? "
Da mi ktoś linka do 2 czesci ?
OdpowiedzUsuńTrochę trudno mi się przyzwyczaić do nowego zakończenia. Tamto bardziej mi się podobało xd, ale rozumiem że trzeba było rozwinąć akcje. Masz wielki talent i z wielką przyjemnością będę czyta kolejne rozdziały <3 Żal mi Hazzy, tak się stara, a Amy się oszukuje! Biedna Alison.... co się dzieje z Niallem! Założył paczkę z Louisem? Tym który chciał zabić jego Przeznaczenie! UUwielbiam ten ff i zabieram się do czytania nowej części ♥♡♥♡♥♡
OdpowiedzUsuńKiedy nowa część?
OdpowiedzUsuńIle jeszcze trzeba czekać na II część???!
OdpowiedzUsuń